Na blacie leżała limonka.
- Zupełnie mi nie pomagasz - rzekł do niej.
Zachował się niesprawiedliwie. To była tylko limonka (...). Starała się jak mogła.
Neil Gaiman, Chłopaki Anansiego
Święta upływają pod znakiem rodzinnej nudy, Kevina w telewizji oraz spotkań ze znajomymi. To trzecie jak zwykle najprzyjemniejsze. Udałem się więc do Gościńca, by spotkać się z kilkoma osobami, nie zważając na to, że byłem zaziębiony. W Gościńcu było zimno, więc rozgrzewałem się Jasiem Wędrowniczkiem z colą, ale dało to odwrotny skutek. Efekt - następnego dnia wizyta u lekarza, gdyż prawie straciłem głos. Oczywiście musiałem tłumaczyć po kolei moje perypetie związkowe z wcześniej wspomnianymi limonkami. Bo miałeś ustawione "w związku" na fejsbuku - ale już nie mam, co tu tłumaczyć. Jednakże ludzie są żądni krwi, potu, łez i trupów. A jak odwrócisz pytanie to Oj tam, oj tam, nieważne, nie chcę opowiadać...
Spodobało mi się rozpoczynanie od cytatu. Gdy przeczytałem ten fragment w Chłopakach Anansiego (serdecznie polecam), nic nie znaczący dla całości powieści, będący jedynie żartobliwym przerywnikiem akcji, aż złapałem się za głowę. Zrozumiałem, że to idealnie ilustruje moje dotychczasowe związki. Otóż może to ja niesprawiedliwie traktowałem moich chłopaków oczekując od nich jakichś głębszych uczuć, przywiązania, szacunku czy innych głupot. Mając dzisiaj tą wiedzę, żałuję, że nie traktowałem ich jako dodatku do drinka zwanego życiem. Cóż, oby więcej limonek mi się nie trafiło, pozostaje po nich tylko niesmak.
Ostatnio zdałem sobie sprawę, że w środowisku homoseksualistów jest dużo osób nietolerancyjnych wobec innych gejów. Wiele osób odżegnuje się od kolesi z piórkiem w dupie, zwichniętym nadgarstkiem, cienkim głosikiem i manierą w głosie. Uważają ich za odpowiednik pustych solarowych tipsiar (to też stereotyp). Jednak nie ma nic bardziej płytkiego niż ocenianie kogoś przez jego powłokę. Czasami pod tą powłoką kryje się niebanalna osobowość. Ci, którzy z miejsca odrzucają takie osoby, udowadniają tylko jak są puści i przestraszeni. Ja osobiście nie uważam się za jakiegoś "męskiego typa", ale piórka w tyłku też nie mam, chociaż owym tyłkiem czasem zakręcę ^^
Święta upływają pod znakiem rodzinnej nudy, Kevina w telewizji oraz spotkań ze znajomymi. To trzecie jak zwykle najprzyjemniejsze. Udałem się więc do Gościńca, by spotkać się z kilkoma osobami, nie zważając na to, że byłem zaziębiony. W Gościńcu było zimno, więc rozgrzewałem się Jasiem Wędrowniczkiem z colą, ale dało to odwrotny skutek. Efekt - następnego dnia wizyta u lekarza, gdyż prawie straciłem głos. Oczywiście musiałem tłumaczyć po kolei moje perypetie związkowe z wcześniej wspomnianymi limonkami. Bo miałeś ustawione "w związku" na fejsbuku - ale już nie mam, co tu tłumaczyć. Jednakże ludzie są żądni krwi, potu, łez i trupów. A jak odwrócisz pytanie to Oj tam, oj tam, nieważne, nie chcę opowiadać...
Tyle tymczasem. Niedługo spróbuję podsumować mijający rok, więc niedługo znowu napiszę. Sorry, że tak bez polotu generalnie, ale gorączka chyba mi wraca : /
Cheers!