czwartek, 28 kwietnia 2011

10. Nowa (de)generacja.

Miało być nawet 70 tysięcy ludzi. Organizatorzy twierdzili, że było ich 15 tysięcy. Policja podała dane, z których wynika, że było 3 tysiące. Manifestacja z okazji nowego święta w Polsce - zamordowania brata jego brata - pokazała nowe oblicze "narodu". Pod pałacem ustawiono barierki, obstawionych dodatkowo przez straż miejską i kordon policji. Tłum radośnie wiwatował, wykrzykując "mordercy" pod adresem prezydenta i premiera. Duchowi przywódcy manifestacji przeskakiwali barierki, dodatkowo pozdrawiając gorąco strażników i policjantów słowami "spierdalaj"

To zaskakujące, że do upilnowania 3 tysięcy ludzi i kilkunastu pieniaczy z jedynej słusznej partii potrzeba było tak dużej ilości funkcjonariuszy policji i strażników miejskich. Było ich więcej niż na Przystanku Woodstock, na który przyjeżdża od kiludziesięciu do kilkuset tysięcy ludzi. Pokazuje to jak zdegenerowani, zdemoralizowani i niebezpieczni ludzie pojawili się pod pałacem prezydenckim. Można by zaryzykować stwierdzenie, że była to esencja, śmietanka degeneratów z całego kraju. 

Niedługo kolejna "uduchowiona" impreza. Beatyfikacja JP2. Kościołowi, który coraz bardziej chyli się ku upadkowi, potrzebni są nowe twarze w kampanii "Taki mały, taki duży może świętym być". Jednakże wyniesienie na ołtarze Karola W., podejrzanego o krycie księży, którzy gwałcili dzieci, w piękny sposób pokazuje jaką organizacją jest Kościół Katolicki. Jest to po prostu organizacja przestępcza, która tych, którzy kryją "swoich ziomali przed psami", nagradza pośmiertnie. Można by powiedzieć, że Firma współpracuje z Kościółkiem, gdyż w wiadomy sposób rozwinęła skrót JP. A przecież, żeby słupki popularności skoczyły im w górę, nie trzeba się tak kompromitować. Wystarczyłoby, żeby B16 albo Stanisław co się Dziwisz wystąpił w Tańcu z Gwiazdami. Tylko niech się spieszą, bo ponoć ma już być ostatnia edycja. 

Są jednak w Polsce inne ważne sprawy. Ostatnio grupa Tel-Aviv ruszyła w Polskę z akcją "Miłość nie wyklucza", która ma na celu promocję związków partnerskich osób jednopłciowych. Niestety nawet na wolnym rynku, jaki w naszym kraju przecież istnieje, udostępnianie powierzchni i nośników reklamowych jest uzależnione od "widzi mi się" zarządzających nimi. I tak m.in. w Inowrocławiu, Ełku i Suwałkach w środkach komunikacji miejskiej takowe reklamy nie mogły się pojawić. Co ciekawe w Suwałkach taką decyzję podjął człowiek od lat należący do SLD. To ja się pytam w takim razie - co taki człowiek robi w SLD? Jeśli piastuje jakieś stanowisko publiczne, to powinien to wykorzystać jako okazję do promowania postulatów lewicy! Na szczęście w wielu miastach billboardy zawisły, a reklamy pojawiły się na słupach.

W maju pod obrady sejmu ma trafić ustawa o związkach partnerskich. Nawet jeśli uda sie w sejmie i senacie przepchnąć tą ustawę, to wiadomo, że wąsaty myśliwy jej nie podpisze. W kampanii wyborczej wykluczył możliwość podpisania się pod taką ustawą ze względu na to, iż jego zdaniem, państwo, dając szereg ułatwień i udzielając pomocy małżeństwom różnopłciowym ma w tym jeden interes - urodzenie i wychowanie kolejnych pokoleń Polaków. Może gejom trudno byłoby urodzić, ale dlaczego nie wychować? Trzeba iść na kompromis z prezydentem i po prostu zapisać w ustawie prawo do adopcji dzieci. Proste. Genialne. 

Przypomnijmy, że już raz taka ustawa trafiła do sejmu, jednakże zablokował ją wtedy ówczesny marszałek (uwaga) Włodzimierz przystojny jak Cimoszewicz!! Mając wówczas większość w sejmie i zdrowe podejście do sprawy przez PO i poparcie Senatu (który wcześniej już przyjął ustawę) oraz lewicowego prezydenta można było przyjąć ustawę. Miejmy nadzieję, że tym razem nie zostaniemy "zdradzeni o świcie"...

Tyle ode mnie.
Cheers!