czwartek, 28 kwietnia 2011

10. Nowa (de)generacja.

Miało być nawet 70 tysięcy ludzi. Organizatorzy twierdzili, że było ich 15 tysięcy. Policja podała dane, z których wynika, że było 3 tysiące. Manifestacja z okazji nowego święta w Polsce - zamordowania brata jego brata - pokazała nowe oblicze "narodu". Pod pałacem ustawiono barierki, obstawionych dodatkowo przez straż miejską i kordon policji. Tłum radośnie wiwatował, wykrzykując "mordercy" pod adresem prezydenta i premiera. Duchowi przywódcy manifestacji przeskakiwali barierki, dodatkowo pozdrawiając gorąco strażników i policjantów słowami "spierdalaj"

To zaskakujące, że do upilnowania 3 tysięcy ludzi i kilkunastu pieniaczy z jedynej słusznej partii potrzeba było tak dużej ilości funkcjonariuszy policji i strażników miejskich. Było ich więcej niż na Przystanku Woodstock, na który przyjeżdża od kiludziesięciu do kilkuset tysięcy ludzi. Pokazuje to jak zdegenerowani, zdemoralizowani i niebezpieczni ludzie pojawili się pod pałacem prezydenckim. Można by zaryzykować stwierdzenie, że była to esencja, śmietanka degeneratów z całego kraju. 

Niedługo kolejna "uduchowiona" impreza. Beatyfikacja JP2. Kościołowi, który coraz bardziej chyli się ku upadkowi, potrzebni są nowe twarze w kampanii "Taki mały, taki duży może świętym być". Jednakże wyniesienie na ołtarze Karola W., podejrzanego o krycie księży, którzy gwałcili dzieci, w piękny sposób pokazuje jaką organizacją jest Kościół Katolicki. Jest to po prostu organizacja przestępcza, która tych, którzy kryją "swoich ziomali przed psami", nagradza pośmiertnie. Można by powiedzieć, że Firma współpracuje z Kościółkiem, gdyż w wiadomy sposób rozwinęła skrót JP. A przecież, żeby słupki popularności skoczyły im w górę, nie trzeba się tak kompromitować. Wystarczyłoby, żeby B16 albo Stanisław co się Dziwisz wystąpił w Tańcu z Gwiazdami. Tylko niech się spieszą, bo ponoć ma już być ostatnia edycja. 

Są jednak w Polsce inne ważne sprawy. Ostatnio grupa Tel-Aviv ruszyła w Polskę z akcją "Miłość nie wyklucza", która ma na celu promocję związków partnerskich osób jednopłciowych. Niestety nawet na wolnym rynku, jaki w naszym kraju przecież istnieje, udostępnianie powierzchni i nośników reklamowych jest uzależnione od "widzi mi się" zarządzających nimi. I tak m.in. w Inowrocławiu, Ełku i Suwałkach w środkach komunikacji miejskiej takowe reklamy nie mogły się pojawić. Co ciekawe w Suwałkach taką decyzję podjął człowiek od lat należący do SLD. To ja się pytam w takim razie - co taki człowiek robi w SLD? Jeśli piastuje jakieś stanowisko publiczne, to powinien to wykorzystać jako okazję do promowania postulatów lewicy! Na szczęście w wielu miastach billboardy zawisły, a reklamy pojawiły się na słupach.

W maju pod obrady sejmu ma trafić ustawa o związkach partnerskich. Nawet jeśli uda sie w sejmie i senacie przepchnąć tą ustawę, to wiadomo, że wąsaty myśliwy jej nie podpisze. W kampanii wyborczej wykluczył możliwość podpisania się pod taką ustawą ze względu na to, iż jego zdaniem, państwo, dając szereg ułatwień i udzielając pomocy małżeństwom różnopłciowym ma w tym jeden interes - urodzenie i wychowanie kolejnych pokoleń Polaków. Może gejom trudno byłoby urodzić, ale dlaczego nie wychować? Trzeba iść na kompromis z prezydentem i po prostu zapisać w ustawie prawo do adopcji dzieci. Proste. Genialne. 

Przypomnijmy, że już raz taka ustawa trafiła do sejmu, jednakże zablokował ją wtedy ówczesny marszałek (uwaga) Włodzimierz przystojny jak Cimoszewicz!! Mając wówczas większość w sejmie i zdrowe podejście do sprawy przez PO i poparcie Senatu (który wcześniej już przyjął ustawę) oraz lewicowego prezydenta można było przyjąć ustawę. Miejmy nadzieję, że tym razem nie zostaniemy "zdradzeni o świcie"...

Tyle ode mnie.
Cheers!

sobota, 19 lutego 2011

9. Błogosławiony.

Jestem błogosławiony przez Boga, jeśli tak ma na imię. Może przez Allaha, może przez Jahwe, a może przez Buddę. Umówmy się jednak, że ma na imię Bóg. Błogosławił mnie. Sprawił, że jestem homoseksualny. Dał mi siłę, by odrzucić zakłamanie kościoła katolickiego. By odróżnić dobro od zła. Co nie znaczy, że zawsze postępuję dobrze. Tak wspaniały nie jestem.

Już niedługo odbędzie się wielka wiksa z okazji beatyfikacji JP2. Organizacją takiej imprezy bez wątpienia powinien zająć się Silvio Berlusconi. Na pewno B16 i jego kumple chętnie wzięliby udział w imprezie typu bunga bunga. Tylko poza nieletnimi dziewczętami premier Włoch musiałby załatwić małoletnich chłopców do towarzystwa dla katolickich VIPów.

Ale wróćmy na krajowe podwórko. Jak wiadomo na podwórku nie wychowywał się Jarek Kaczyński. On wychowywał się w lepszych miejscach. Ponieważ, jak wynika z ustnych przekazów naocznych świadków, on i jego ś.p. brat dostawali wpierdol za każdym razem jak na podwórko wyszli. Na krajowym podwórku natomiast aktualnie na wpierdol zasługuje Donek Tusk i jego zgraja. Zastanawiam się, skąd bierze się wciąż ok. 35-procentowe poparcie dla Platformersów? Słowo "reforma" w szeregach PO wywołuje drżenie rąk, rozbiegane oczy i nadmierną potliwość. Są to ludzie niezdolni do rządzenia. Może poza Donkiem, który wie jak opanować sytuację - przecież wiadomo, że w domu panuje silną i ciężką ręką, co niegdyś jego żona zgłosiła na policję. Jednak do rządzenia krajem potrzeba czegoś więcej. Potrzeba wizji. Ten kraj potrzebuje zmian, zmian na lepsze. Nie tak dawno Donaldinho i jego crew postanowili ukraść pieniądze z OFE. Miały iść na wypłatę aktualnych emerytur, a teraz okazuje się, że na zagospodarowanie tych miliardów złotych są całkiem inne pomysły. To jest właśnie ten brak wizji. Nie dość, że ukradł, to jeszcze nie wie, co z tym zrobić. A wspominając słowa Putina - "Złodziej powinien siedzieć w więzieniu". I nie jest tak, że ja źle życzę panu Tuskowi. Bo ja mu źle nie życzę, ale daj mu Boże jak najgorzej.
 
Generalnie widać w wojnie polsko-polskiej zmianę frontu. Gdyż okazuje się, że poparcie dla SLD rośnie. I już pojawiły się tezy na temat koalicji z PiSem, by lewicę zdyskredytować. Wiadomo - PiS to obciach. Jadzia, "co głupoty gada"*, Staniszkis w rozmowie z Moniką Olejnik stwierdziła, że Grzegorz Bernard Napieralski nie nadaje się na premiera, gdyż nigdy nie był nawet wiceministrem. Takie stare pierdziele boją się ludzi nowych, nieumoczonych, z całkiem świeżym i nowatorskim podejściem.

To, co miało się dziać w Polsce po katastrofie smoleńskiej, miało się stać okazją do pojednania, odrodzenia narodowej jedności. Niestety polityka takich ludzi jak Marta Kaczyńska i jej, jeszcze aktualny, mąż, doprowadza do coraz większych podziałów w społeczeństwie. Podział na żydziaństwo i masoństwo, które zabiło razem z Rosjanami prezydenta najświętszego oraz bezmózgich zombie zwanych katolikami spijających słowa z ust Kaczyńskiego. To, co się dzieje, najlepiej obrazują słowa Pani Basi Kwarc: "Tak wygląda Polska dzisiaj - ODRODZENIE. To nie jest odrodzenie, tylko wiesz, co to jest? Zesranie kurwa!". Sad but true. 

Ja, mimo zniesmaczenia rządami prawicy, jakoś sobie radzę w rzeczywistości. Ostatnio wszystko jakoś się układa, chociaż ceny w sklepach nie napawają optymizmem. Mój kolega, Bartek, którego ostatnio miałem w końcu okazję poznać "na żywo", kazał mi o sobie napisać, że jest wspaniały i w ogóle zajebisty. Więc piszę Bartku. Ale jest ktoś ostatnio o wiele bardziej wspaniały, z kim spotykanie sprawia mi wiele radości. I tym pozytywnym akcentem zakończę tą notkę.
Cheers!

 

*"Jadzia, co głupoty gada" - tak nazwał profesor Staniszkis Janusz Palikot w trakcie kampanii prezydenckiej. 

poniedziałek, 3 stycznia 2011

8. I się skończył, 2010 do kosza.

Oto moje subiektywne podsumowanie roku 2010.
Rok 2010 skończył się parę dni temu, ja właśnie obudziłem się po trzydniowym Sylwestrze. Pora go podsumować. Nie będzie to tylko osobiste podsumowanie, ale także moja skromna ocena tego, co działo się w Polsce i na Świecie. Zaczynajmy.

CZŁOWIEK ROKU
Zdecydowanie, niezaprzeczalnie - Lady GaGa. Kobieta, która jest nie tylko zjawiskiem muzycznym, ale też socjologicznym. Po jej wystąpieniu, w którym sprzeciwiała się zasadzie Don't ask, don't tell w amerykańskiej armii, interweniował prezydent USA Barrack Obama zapowiadając, że prawo to zostanie zniesione. Zanim ten rok się skończył, zapis ten został usunięty i geje, którzy nie ukrywają swojej seksualności mogą służyć w armii amerykańskiej. Szkoda, że u nas nie ma takiej Lady GaGi, która by jednoosobowo załatwiła nam prawo do zawierania związków małżeńskich. Pomarzyć tylko...
Drugie miejsce należy się pani Henryce Krzywonos za wejście na mównicę podczas obchodów Sierpnia '80.
Trzecie miejsce dla Janusza Palikota za to, że się po prostu nie pierdoli i robi, co uważa za słuszne.

PORAŻKA ROKU
W takiej kategorii walka zawsze jest zacięta. Kandydatów było wielu: Donek Tusk (za podwyższanie podatków i robienie chujowych oszczędności zamiast zabrać pieniądze kościołowi), Jarek Kaczyński (za bycie nieuleczalnym i permanentym durniem), Kościół Katolicki (za okradanie państwa z pieniędzy dzięki takim zjawiskom jak Komisja Majątkowa oraz istnienie) czy walkę o krzyż pod pałacem prezydenckim. To tylko najgorsze z najgorszych kandydatur. Osobiście jednak wybieram Donka, gdyż ma realny wpływ na gospodarkę naszego kraju. Już raz ta ekipa rozpierdoliła gospodarkę Polski, gdy premierem był Buzek. Oby tym razem im się nie udało.

MUZYKA
Best: "My Beautiful Dark Twisted Fantasy" Kanye West. Zdecydowanie najlepszy album roku, dopieszczony od pierwszej do ostatniej nuty. Klasa sama dla siebie. Teraz już rozumiem fakt, że Kanye otwarcie twierdził, że jest następcą Michaela Jacksona.
Worst: "The Beginning" The Black Eyed Peas. Dawno nie słyszałem czegoś równie złego. Wielkim gwiazdom zdarzają się albumy mniej udane, czasami słabe, ale nie tak fatalne jak ten album will.I.am'a i spółki. Jazda na tępym bicie przez godzinę może upośledzić mózg, kompletnie odradzam słuchanie tego albumu.

MY LIFE
Nie działo się więcej niż zwykle, ale chyba było gorzej. Choć rok zacząłem iście szampańsko i rozrywkowo, to później zaczynały się schody w dół. Odrazu zacząłem od rozstania i wejścia w nowy związek, który okazał się kompletną porażką... Gdzieś na początku roku zaczęły także odżywać moje relacje z Mr. D na początku przyjacielskie. Po kolejnym rozstaniu długo z nikim nie byłem, a gdy pojawił się ktoś fajny, z kim można było myśleć o czymś poważnym i długotrwałym, to pojawił się Mr. D ze stwierdzeniem, że on chyba mnie chce. Kalkulacja była prosta: jeśli zrozumiał, że jednak coś do mnie czuje, po okresie przyjaźni, skoro znamy się już jak łyse konie, to chyba wie, co robi. Jak się okazało - nie wiedział. A ja odrzuciłem fajnego chłopaka, by z nim znowu być... Cóż... Za błędy płaci się wysoką cenę. Potem wróciłem do Olsztyna, zamieszkałem w penthousie i po jakimś czasie zacząłem się z kimś spotykać. Ładnie, pięknie, aż chuj mięknie i znowu dostałem po dupie. Więc Sylwestra spędziłem bez pary tym razem i miejmy nadzieję, że to dobry znak, skoro w zeszłym roku było inaczej.

OCZEKIWANIA
Nowy rok, nowe wyzwania? Nic bardziej mylnego. Wyzwania wciąż te same: zmiana konstytucji, umniejszenie roli instytucji kościelnych, a przede wszystkim dobra zabawa. 
Nowy rok, nowa miłość? Chyba mi się nie chce. Ale może ktoś mnie przekona?
Nowy rok, nowa rzeczywistość? Chyba pora zacząć myśleć o zmianie miejsca zamieszkania intensywniej. Hubcio nastraszył mnie tym, jak to wygląda w Warszawie, więc może ją sobie podaruję... Ale cóż. Cała Europa stoi przede mną otworem. 
Przede wszystkim życzę sobie bym był szczęśliwy. I tego Wam też życzę. Niedługo nowa notka, ponieważ jest parę spraw, które trzeba poruszyć. 

Cheers!

P.S. Dodałem po lewej stronie linka na mój profil na fejsie, jakby ktoś oglądał mojego bloga skądś inąd, to teraz może zobaczyć, jak wyglądam ; )

wtorek, 28 grudnia 2010

7. Czarno na różowym plus limonka w pakiecie.

Na blacie leżała limonka.
- Zupełnie mi nie pomagasz - rzekł do niej.
Zachował się niesprawiedliwie. To była tylko limonka (...). Starała się jak mogła.
Neil Gaiman, Chłopaki Anansiego

Spodobało mi się rozpoczynanie od cytatu. Gdy przeczytałem ten fragment w Chłopakach Anansiego (serdecznie polecam), nic nie znaczący dla całości powieści, będący jedynie żartobliwym przerywnikiem akcji, aż złapałem się za głowę. Zrozumiałem, że to idealnie ilustruje moje dotychczasowe związki. Otóż może to ja niesprawiedliwie traktowałem moich chłopaków oczekując od nich jakichś głębszych uczuć, przywiązania, szacunku czy innych głupot. Mając dzisiaj tą wiedzę, żałuję, że nie traktowałem ich jako dodatku do drinka zwanego życiem. Cóż, oby więcej limonek mi się nie trafiło, pozostaje po nich tylko niesmak.

Ostatnio zdałem sobie sprawę, że w środowisku homoseksualistów jest dużo osób nietolerancyjnych wobec innych gejów. Wiele osób odżegnuje się od kolesi z piórkiem w dupie, zwichniętym nadgarstkiem, cienkim głosikiem i manierą w głosie. Uważają ich za odpowiednik pustych solarowych tipsiar (to też stereotyp). Jednak nie ma nic bardziej płytkiego niż ocenianie kogoś przez jego powłokę. Czasami pod tą powłoką kryje się niebanalna osobowość. Ci, którzy z miejsca odrzucają takie osoby, udowadniają tylko jak są puści i przestraszeni. Ja osobiście nie uważam się za jakiegoś "męskiego typa", ale piórka w tyłku też nie mam, chociaż owym tyłkiem czasem zakręcę ^^

Święta upływają pod znakiem rodzinnej nudy, Kevina w telewizji oraz spotkań ze znajomymi. To trzecie jak zwykle najprzyjemniejsze. Udałem się więc do Gościńca, by spotkać się z kilkoma osobami, nie zważając na to, że byłem zaziębiony. W Gościńcu było zimno, więc rozgrzewałem się Jasiem Wędrowniczkiem z colą, ale dało to odwrotny skutek. Efekt - następnego dnia wizyta u lekarza, gdyż prawie straciłem głos. Oczywiście musiałem tłumaczyć po kolei moje perypetie związkowe z wcześniej wspomnianymi limonkami. Bo miałeś ustawione "w związku" na fejsbuku - ale już nie mam, co tu tłumaczyć. Jednakże ludzie są żądni krwi, potu, łez i trupów. A jak odwrócisz pytanie to Oj tam, oj tam, nieważne, nie chcę opowiadać... 

Tyle tymczasem. Niedługo spróbuję podsumować mijający rok, więc niedługo znowu napiszę. Sorry, że tak bez polotu generalnie, ale gorączka chyba mi wraca : /
Cheers!



środa, 22 grudnia 2010

6. Przedświąteczna euforia oraz inne kłamstwa.

Jest mi smutno
Jest mi źle
Ale nie
Jebię Cię!
Anna Tabaka

Wiersz ten owa poetka wygłosiła ponad rok temu, gdy staliśmy w kolejce po zapiekanki, po czym dumnie przedstawiła się "Jam Wisława Szymborska". Pani Wisława ma otrzymać jakiegoś koguta od prezydenta, Anka jeszcze musi zasłużyć. Wiersz był krótki, chwila ulotna, ale wiersz zapadł mi w pamięć. Co jakiś czas muszę sobie go powtarzać i z przykrością stwierdzam, że wraz z kolejnym powtórzeniem traci efekt. To tak jak z ulubioną piosenką - słuchasz jej w kółko, a potem masz do niej zaledwie sentyment. Jeśli ustawisz sobie ją na dzwonek, to w pewnym momencie zaczyna cię wkurwiać. A ten wiersz stał się moim dzwonkiem...

Ostatnio, będąc w desperacji, uznałem, że spróbuję i poszukam inspiracji. Mocno reklamowany film, o kobiecie, która nagle zrywa z dotychczasowym życiem i wyrusza w podróż do Włoch, Indii i Indonezji w poszukiwaniu swojego "ja" wydawał się odpowiedni. Niestety, okazał się bezwartościowym gniotem. Nie oglądajcie Eat Pray Love pod żadnym pozorem. Laska jeździ sobie po świecie i niewiele z tego wynika, poza tym, że w Indonezji się zakochuje - ot kurwa cała filozofia. Nie tylko fabuła jest żenująca - nowe usta Dżulji z domu Roberts straszą przez cały film. Chyba robiła sobie je na promocji w Tesco albo Biedaku. Naprawdę odradzam oglądanie tego gniota. Film zawiódł, więc będę musiał sam odnaleźć swoją drogę... ^^

Pomyślałem, że na chwilę zawieszę poszukiwania i starania, bo przecież mamy okres świąteczny. Na to wskazuje data, wskazuje też zawalony ludźmi Real, Alfa, autobusy międzymiastowe oraz choinka w domu. I to by było na tyle. Nawet reklamy Coca-Coli nie widziałem. Nie ma żadnej magii świąt, wszystko jest takie nijakie, bombki nie uśmiechają się, światełka nie migają. Może to już koniec? Może Grinch zrobił swoje i świąt nie będzie? Może jutro coś się zmieni, może ktoś rozkręci magię świąt... 

Tyle na dzisiaj,
Cheers!


poniedziałek, 20 grudnia 2010

5. Balejaż i inne upośledzenia.

Byłem dzisiaj na konferencji na temat prawa dziecka do ochrony zdrowia. I bardziej niż treść wygłaszanych przemówień uwagę moją zwróciły kobiety z balejażem na włosach. Zastanawiam się, jak można się tak skrzywdzić. Co prawda panie były w wieku 35-45 lat, pewnie miały mężów i poczucie, że wyglądają fantastycznie. A kto wzbudził w nich to poczucie? Przyjaciółki, które, gdy zobaczyły je w balejażu, stwierdziły, że pięknie wyglądają. I tu pojawiło się kolejne pytanie: czy owe przyjaciółki uważają tą tragedię za "fajną"? Okazuje się, że nie. Karlajn, towarzyszka mojej niedoli podczas konferencji, wytłumaczyła mi, że kobiety mówią sobie, że wyglądają wspaniale w nieudanych fryzurach / źle dobranych ciuchach, ponieważ nie chcą, by one wyglądały ładniej od nich. I potem mamy obraz kobiety koło 40tki z balejażem na włosach, w kolorze bladej czerwieni, blondu i brązu... Masakra. A ja na to muszę później patrzeć.

Co do treści konferencji kilka rzeczy wzbudziło moje zdziwienie. Na przykład dowiedziałem się, że jeśli lekarz w karcie zgłoszenia przyjęcia do szpitala dziecka stwierdzi u niego Zespół Dziecka Maltretowanego i owo dziecko ma na przykład złamaną nóżkę to NFZ nie zapłaci za leczenie tego urazu. Jeśli natomiast nie wpisze, że dziecko posiada Zespół Dziecka Maltretowanego, NFZ za leczenie zapłaci. Dla mnie w tym momencie minister zdrowia powinna podać się do dymisji, gdyż minęły ponad 3 lata jej urzędowania, a tak ważna sprawa nie została załatwiona.


Zmieńmy temat na przyjemniejszy. W ostatni weekend odbyła się impreza z okazji moich urodzin. Tym razem kameralna. Była sałatka, którą osobiście przyrządziłem, tak samo jak kanapki, jajka faszerowane, które przyniosła Pati, czipsy oraz oczywiście tort. A raczej torcik. Przeżyłem szok, gdy przyszło mi zapłacić za niewielki tort ponad 40 zł. Ale jeśli chce się zdmuchnąć świeczki i pomyśleć życzenie, to trzeba płacić. Oby się życzenie spełniło : ) Oczywiście wszyscy nie mogli przybyć, ponieważ mieli zajęcia w odległym mieście (szkoda, że Cię nie było, Ajwi) albo takie ważne rzeczy do zrobienia jak kupienie spodni i bluzki. Impreza była udana - nie mogło być inaczej. Najpierw pochlej party u mnie, potem dwie maxi taxi przeniosły nas do Insomnii, w której moi przyjaciele hetero zawstydzili homoseksualistów - rozkręcili imprezę. Kolejnym przystankiem była Sowa, do której pan Waldek wpuścił mnie za darmo z okazji moich urodzin (dziękuję panie Waldku!). Niestety dotrwałem tylko do trzeciej, zabrakło mi sił po prostu ^^ Ale to się zdarza.

Tak więc skończyłem już 21 lat. Pora umierać. Tym optymistycznym akcentem zakończę tym razem. Miałem w sumie pisać o czymś innym, ale cóż... Może następnym razem o tym napiszę.

Cheers!

niedziela, 12 grudnia 2010

4. Rodzina to jest siła!

W 2005 roku w Słowenii zalegalizowano związki partnerskie osób tej samej płci. Ustawa została przyjęta przez konserwatywny rząd. U nas w tym czasie rządził konserwatywny PiS. Wyobrażacie sobie Jarosława Kaczyńskiego wprowadzającego taką ustawę? xD Co ciekawe później Trybunał Konstytucyjny Słowenii uznał, iż wprowadzenie zapisu o związkach partnerskich jest dyskryminacją osób homoseksualnych i nakazał zmianę prawa tak, by zrównać związki homoseksualne z prawami małżeństw heteroseksualnych. W ten sposób rząd przygotował ustawę legalizującą pełne małżeństwa osób tej samej płci, a 2 marca 2010 roku parlament ją przegłosował. Ustawa wejdzie w życie 1 maja 2011 roku. Można?

Wszystkim znany utwór o dwóch ojcach, bo tak można.
Terence - Twee vaders 

Związki partnerskie zostały zalegalizowane także w Czechach, na Węgrzech, Słowacja oraz Łotwa, Litwa i Estonia przygotowują się do wprowadzenia ich na swoim terytorium. Jak tak dalej pójdzie, to okażemy się być czarną dziurą na tęczowej mapie Europy. I będzie wstyd.

Ja w przyszłości  też chciałbym założyć swoją tęczową rodzinę. Dzieci, co prawda, mieć nie zamierzam, ale wyjść za mąż i wyprawić wiejskie weselicho z kapelą disco polo - jak najbardziej. Niestety - u nas jaki rząd by nie był - liże dupę klerowi, czarnej mafii. A jak wiadomo, ta największa organizacja przestępcza na świecie mocno trzyma za mordę swój ostatni bastion. Naszą kochaną, umęczoną najpierw przez Niemców, Rosjan i Austriaków,  a teraz przez tych niegodziwców w sutannach, Polskę. Gdybym nie kochał swojej ojczyzny, to dawno już by mnie tu nie było. Bo jak tu żyć, jeśli od 1 stycznia mają wzrosnąć podatki, podwyżki w budżetówce zamrożone, a chleb już kosztuje ponad 2 zł. Jak tak patrzę na poczynania ekipy Tuska, to mam ochotę zadzwonić na policję. Niestety, oni to wszystko robią legalnie...

Tak z innej beczki. Wczoraj byłem na clubbingu po olsztyńskich klubach. Dzisiaj mnie wszystko boli, ale to miły ból. I zaobserwowałem jedną ważną rzecz - większość dziewczyn nie potrafi totalnie tańczyć, ani odnaleźć się na parkiecie. Oczywiście facetów to też się tyczy, ale im odpuszczam, bo my mamy solidarność plemników. Postanowiłem to szybko ukrócić, ponieważ tą swoją niezdarnością zakłócały moją przestrzeń życiową. Otóż tańczy sobie normalna parka hetero, a on ją wygina. Na parkiecie mało miejsca, ale nie ma rzeczy niemożliwych - można to zrobić tak, żeby nikomu nie przeszkadzało - wystarczy mieć mózg i sprawne oczy. Ale jeśli ktoś nie potrafi i znajduje się przy mnie, to ma problem. Wróćmy do sytuacji. On ją wygina - ona uderza głową we mnie. Lekko, bo lekko, ale mnie to wkurwia. Więc co ja robię? Przyglądam się, kiedy zrobi to znowu i uderzam ją łokciem w głowę ^^ Nie za mocno, przecież nie chcę jej zabić, chcę ją po prostu zniechęcić. Więc raz dostała, potem drugi, a po trzecim razie taka para przenosi się w inną część sali. Sytuacja druga: dziewczyna myśli, że dobrze tańczy więc nie ogranicza się do dreptania w miejscu i nadeptuje na mnie obcasem albo i nie obcasem, ale jednak nadeptuje. W tej sytuacji dostaje "przypadkowego" kopniaka w piętę (faceta się nie kopie, bo ma adidasy, więc i tak nie poczuje). Po dwóch kopach zmienia miejsce. I trzecia, jakże zwyczajowa sytuacja: rozpychanie się. W tym wypadku osoba rozpychająca się dostaje z bara, kołysze nią, raz drugi i już się nie rozpycha. A ja wtedy mogę rozkoszować się muzyką i bawić się ze znajomymi : ) Jeszcze takie przemyślenie na temat imprez: odkąd nie można palić w klubach, to już nie śmierdzi tam fajkami, a spoconymi wieprzami... Ja się do tych wieprzów zaliczam <ręka w górę> : D

Tyle na dzisiaj.
Cheers!